sobota, 29 stycznia 2011

Busiorowe 9 lat / Obojętność


22.01 mój wspaniały pudelson skończył 9lat… nie było oddzielnej notki, filmu czy zdjęć… w dniu kiedy Dżekson stał się znowu o rok starszy, ja świętowałam 18 urodziny mojej przyjaciółki… później nie było już, ani weny, ani czasu, ani możliwości, żeby coś naskrobać bo mój komputer umarł śmiercią tragiczną ale wczoraj po kilku dniach walki mój tatuś go wskrzesił :D, tak więc, mogę Was znowu zanudzać. ;)

Ta notka będzie poświęcona… zresztą sama nie wiem jak to się rozwinie.

Po kilkumiesięcznym odwyku schroniskowy w końcu wybrałam się do naszych mniejszych przyjaciół. Nawet nie doszłam do szatni, kiedy zobaczyłam to piękne cudeńko, wpatrujące się we mnie zza krat. Już wiedziałam, że znalazłam nową ulubienice. Niestety podczas spaceru było mniej kolorowo… Marika zupełnie odbiega charakterem od moich poprzednich ulubieńców, po tym jednym spacerze chyba nie potrafię jej rozgryźć… Wyciszona, wręcz zgaszona… niby obecna, ale tak naprawdę w innym świecie. Obojętna na hałasy, pojazdy(w tym głośne quady). Przez chwilę, dosłownie sekundę jej reakcja na pozytywną nowość „o smakołyk”, „o kijek”, „ o CZŁOWIEK”… a zaraz potem ta wielka obojętność „niech się dzieje, co chce”.
Wydaje mi się, że to nie wynika z jej charakteru, flegmatyczności czy jakichś innych tego rodzaju czynników. Myślę, że to wynika po prostu z tego, że ona JEST w schronisku… że tam przebywa, że ktoś się jej pozbył, jej świat się zawalił. Ten pies się nie cieszy… nie ma w niej radości młodego, szalejącego psiaka… czasami na króciutki moment widać pewne oznaki, ale już za małą chwilę to wszystko gaśnie i pojawia się wielka obojętność, jak opowiadałam o niej po raz pierwszy użyłam określenia „zachowuje się jak na „haju”” i wydaje mi się, że to określenie pasuje do niej w 100%. Kiedy wzięłam ją na ręce, zamknęła oczy i wisiała mi tak na rękach z miną pt. „zróbcie ze mną co chcecie i tak mnie to nie obchodzi”.

Uogólniając i nie odnosząc się teraz do tylko i wyłącznie Mariki…

Człowiek zdobywa zaufanie, zaprzyjaźnia się, buduje wspaniałe relacje, wręcz rozkochuje w sobie, uzależnia od siebie…a potem rani, wymienia na nowszy model. Na coś innego, intrygującego, „nowszego” wyrzucając, odpychając od siebie…
Później właśnie takie psiaki trafiają do schronisk, na ulicę gdzie pracownicy i wolontariusze nawet dwojąc się i trojąc nie są w stanie zapewnić takiemu psu SWOJEGO CZŁOWIEKA- SWOJEGO PRZYJACIELA.
Właśnie Marika jest jednym z tych psów, które nie potrafią sobie poradzić z tym, że utraciły kogoś najważniejszego na świecie, kogoś, przy kim dorastały, uczyły się życia, kogoś, kto był ich całym światem a teraz została pustka, ogromna bolesna pustka…
Niektórzy z Was pewnie teraz myślą, że przesadzam, że jak mogę mówić o takich uczuciach względem zwierząt… takim osobom polecam wybranie się do schroniska, spróbowanie zrozumienia tych psów, zobaczenia ich cierpienia, kiedy siedzą w klatce, bez człowieka… a nawet zrozumienie swojego własnego psa.
Pies to zwierzę- owszem, ale udomowione przez człowieka, w pewnym sensie bardzo od niego uzależnione i człowiek oswajając je stał się za nie odpowiedzialny jak głosi cytat z „Małego Księcia”.
Uważam, że człowiekowi, który krzywdzi zwierzę już niewiele brakuje do skrzywdzenia człowieka, który porzuca zwierzę, niewiele brakuje do opuszczenia swojego ludzkiego przyjaciela… Poza tym, wszystkie te relacje można podciągnąć również pod egzystencje z drugim człowiekiem, czy to nie to samo? Tak samo możemy krzywdzić siebie nawzajem jak krzywdzimy zwierzęta a chyba nie na tym życie polega?




Marika(po lewej) wraz z kumplem z boksu:


Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket


Marika:
Photobucket


Aster:
Photobucket


Photobucket


Photobucket



10letnia sunia w typie pudla... brak słów :(
Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket



wtorek, 18 stycznia 2011

Widzę trawę!

Tak jest moi Drodzy! Trawa! W końcu i na naszej Mafii możemy zaobserwować małą ilość śniegu i dużą ilość trawy. I to jeszcze suchej! To jest dopiero wyczyn! Zdjęcia są z wczorajszego spacerku. Mój pies, niegdyś totalny cham w stosunku do innych piesków, francuski piesek z miną pt. "ale, że niby JA mam się z TOBĄ bawić? Pfff! JA bawię się TYLKO z ludźmi PIŁKĄ" bawił się z pewną miłą panienką ;). Zauważyłam tę zmianę już jakiś czas temu, odkąd szanowny pudelson ma ograniczony ruch i w zasadzie nie jestem tym jakoś wybitnie uradowana.

Chciałabym jeszcze trochę ponarzekać na jego figurę. Tej zimy ohydnie utył, choć waga jakoś bardzo się nie zmieniła. Podejrzewam, że mięśnie powoli zaczynają zamieniać się miejscami z tłuszczykiem co może być dramatyczne w skutkach, gdyż jego CHORY kręgosłup może to źle znosić.

Czy tylko ja mam problem z mamusią, który brzmi"ale kawałeczek tego chudego mięska mu nie zaszkodzi, daj mu patyczka, Dżekuś chodź masz trochę smakołyków [tu następuje podanie traumatycznej ilość "witaminek" do MISKI] bo ona ci nic nie daje, chodź Dżekuś dam Ci puszeczkę"? I tym oto sposobem mój niegdyś mega zgrabny, aktywny pudliszcz wygląda jak parówa. I to parówa z okropną fryzurą.

A z tych pozytywniejszych rzeczy to uczymy się wytykania języka xD

Jeszcze chciałam dodać, że jestem przerażona tym, że od czwartku ma znowu padać śnieg.


Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket



niedziela, 16 stycznia 2011

Nowy blog czas zacząć...

W związku z tym, iż zaczęłam coraz więcej pisać postanowiłam wprowadzić parę zmian. Na starym blogu ( www.busiorek.blogspot.com ) znajduje się całkiem sporo zdjęć dość dużego formatu, a więc nie mogłam zmienić szablonu na bardziej przejrzysty, gdyż zdjęcia zostałyby okropnie poucinane. Myślę, że tam panował zbyt duży bałagan, żeby czytało/oglądało się to bez trudu.


Dzisiaj odbyła się I Karnawałowa Wystawa Psów Rasowych w Gdańsku. Imprezę można zaliczyć do udanych, tylko przy wejściu zaliczyłam niezłego zonka. Jako, że jeszcze mogę się poszczycić swoją młodością, lat 18 (rocznikowo przynajmniej) nie ukończyłam ;) to stojąc przy kasie grzecznie poprosiłam o bilet ulgowy. Jakież było nasze zdziwienie, gdy pani spojrzała na mnie i z nutką rozbawienia w głosie dodała,  że przecież lat 14 nie mam. Jak się okazało, bilet ulgowy mogą nabyć dzieci, które nie ukończyły jeszcze 14 roku życia.I tymże sposobem ja i mój dzielny towarzysz zostawiliśmy nasze 20zł w obcych rękach.

Na wystawie moje skupienie skierowane było głównie na bordery, dogi niemieckie i oczywiście pudle. Pierwszy raz miałam okazję widzieć tak wyjątkowego pudla dużego z tak wielkim potencjałem sportowym. Cudo a nie pies, jestem nim maksymalnie zauroczona. Dużo czasu spędziliśmy również przy aussie i whippetach. Spotkałam również mnóstwo znajomych, bardzo miło ich było znowu zobaczyć po tak długiej przerwie.

Zdjęcia zrobione, dzień udany.
Żeby wieczorem nie było za nudno, szanowny pan Dżekson zażył kąpieli i wygląda jak zmokła kura ;).
Wszystkim życzymy miłej nocy ;).

Photobucket

zdjęcie powyżej autorstwa Łukasza Kopyto




Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket